Cześć!
Nazywam się Małgośka. Mam 18 lat (rocznikowo 19). 11 kwietnia 2003r. raczej zapamiętam do końca swojego życia.... Dokładnie tego dnia wykryto u mnie „cukiereczka” (tak nazywam swoją chorobę ;P). Sama nie wiem co było przyczyną, że zachorowałam...przyczyn jak wiecie może być mnóstwo... może w spadku po dziadku???:> hehehe... Może napisze co się ze mną działo..
Zaczęłam tracić na wadze... co dziennie z mojego pokoju wynosiłam butelki po wodzie mineralnej...w sklepiku szkolnym musiałam zaopatrywać się w kolejne napoje(mimo iż z domu brałam co nieco...) następnie biegiem do łazienki...swędziała mnie skóra u rąk i co najgorsze - miałam potworne skurcze w łydkach... Pewnego dnia zajrzałam do książki medycznej...przeraziłam się, bo wszystko wskazywało na cukrzycę!! Następnego dnia z rana zrobiłam sobie badanie krwi w laboratorium i udałam się do szkoły... Czułam się jakoś dziwnie...moją koleżankę bolał brzuch...Miałyśmy wymówkę aby nie iść na biologię i udałyśmy się do szkolnej pielęgniarki. Koleżanka dostała proszek przeciwbólowy i musiała wrócić na lekcję a po mnie przyjechać tato z wynikami...o godz. 15 potwierdziły to co przeczytałam w książce.. na czczo poziom cukru we krwi wynosił 373 mg%.
Leżałam w szpitalu 2 tygodnie z przepustką na święta Wielkanocne. W tym czasie musiałam nauczyć się wszystkiego co potrzeba...aby móc normalnie funkcjonować. Moim lekarzem jest pan doc. Stanisław P. Lekarza jak ich mało – uśmiechnięty, z poczuciem humoru w dodatku On rozumie nas-diabetyków BARDZO dobrze...z tego co wiem sam zachorował będąc mniej więcej w moim wieku. W dodatku jest jednym z dwóch autorów poradnika dla młodzieży i rodziców dzieci chorych „Cukrzyca bez porażek”. Gorąco polecam go polecam osobom, które chcą się dowiedzieć jeszcze o tej chorobie...
Moje życie nie zmieniło się na gorsze. Ba! Nawet przez chwilę nie czułam się gorsza od innych! Mogę robić wszystko co robiłam do tej pory: jeżdżę (jeśli tylko pogoda na to pozwoli) na rowerze pokonując trasę 60 km dziennie (oczywiście mam zawsze przy sobie kostki cukru bądź colę), jestem w reprezentacji szkolnej w koszykówkę itp. Oczywiście nigdzie nie jestem sama - zawsze jest przy mnie jest ktoś, kto w razie czego wie, co ma robić ;P
Cieszę się, że żyję i nie poddam się mimo, iż czasami jest ciężko. Gdy tylko zobaczę jakiś artykuł o cukiereczku...albo przeczytam gdzieś w necie o udanych przeszczepach wysp trzustkowych....czuję, że jest nadzieja na wyleczenia nas...tak w 100% :>
Cóż ja poradzę, że jestem niepoprawną optymistką :P
Jeśli chcecie ze mną się skontaktować piszcie!
mój ID na tlen : pokoj239
nr gg: 3447491
Małgosia