Cześć mam na imię Adam
Witam wszystkich słodkich.
Moja cukrzyca zaczeła się w maju 2004 roku. Moja mama ma cukrzycę i raz na jakiś czas badała mi poziom cukru i nic nie było niepokojącego, aż któregoś razu po badaniu okazało się że mam troszkę większy ale Ja na to nie zwracałem uwagi.
Aż w końcu jakieś dwa tygodnie przed majowym wekendem zaczeło się. Piłem jak najęty ile było pod ręką i oddawałem to. No a najciekawsze to to że jadłem niesamowicie wiele. Jadłem i piłem i tak w kółko.
Najciekawsze to to, że traciłem na wadze i straciłem ok. 25kg. W końcu trafiłem do lekarza i tam okazało się, że mój poziom cukru wynosił 425. Pielęgniarka myślała, że glukometr się popsuł i zrobiła pomiar jeszcze raz. Niestety wynik był taki sam. Jeszcze tego dnia trafiłem do szpitala na dwa tygodnie.
A najgorszą rzeczą jaka była to skurcze z którymi na początku nie mogłem sobie dać rady. To było straszne. Po wyjściu ze szpitala szybko oswoiłem się z tą chorobą. Nigdy nie miałem zasłabnięć choć cukier spadł mi ze dwa razy nawet do mniej niż 50. Ale szybka reakcja i po chwili wszystko było ok. Teraz jest super przeszedłem już do jednej dawki przed posiłkiem, ale i tak nie mogę nabrać wagi.
Słuchajcie z cukrzycą da się żyć.
Mój nr. GG 3665813, piszcie jak macie chęć.
Pozdrawiam wszystkich słodkich.
Adam