Czekało na mnie spore wyzwanie, w końcu przez cały czas musiałem mieć "na oku" moje dziecko. Postanowiłem zjeść coś przed wyjściem, co niestety poskutkowało wzrostem poziomu cukru we krwi, ale nie to było w tym momencie najważniejsze.
Po godz. 17-stej wróciłem od dentysty. Monitoring wskazywał wtedy cukier 108 mg/dl i jedną strzałkę w dół. Pomiar cukru na glukometrze dał wynik 100 mg/dl. Nie planowałem intensywnego pływania, a jedynie moczenie się w wodzie, jednak postanowiłem zjeść coś przed wyjściem. Jako, że były ostatki padło na dwa pączki, w dodatku bez insuliny! Czy to było mądre posunięcie? Zapewne nie. Kto by pomyślał, by zjeść dwa pączki i nie podać na nie żadnej insuliny. Obawiałem się hipoglikemii, której nie chciałbym akurat doświadczyć w wodzie, więc chciałem się odpowiednio zabezpieczyć. W końcu szedłem sam na basen z moją córeczką. Wolałem nie mieć spadku poziomu cukru we krwi i móc całkowicie oddać się opiece nad dzieckiem. Pomiar na glukometrze, o godz. 17.49, tuż przed wejściem na halę basenową dał wynik 271 mg/dl. Zbić go niestety nie mogłem, bo ani pompy, ani pena ze sobą nie miałem. Było wysoko, ale przynajmniej nie groziła mi hipoglikemia. Poza tym liczyłem, że może akurat poziom cukru podczas wysiłku nieco spadnie.
(kliknij, aby powiększyć)
Wkłucie założone miałem na ramieniu i dwugodzinne moczenie się w wodzie w żaden sposób na mocowanie nie wpłynęło. Nie widać było śladów odklejenia się plastra. Muszelkę, czyli nadajnik, założony miałem na udzie. Podczas kąpieli znajdował się pod kostiumem kąpielowym. Wzmocniłem je jedynie dodatkowym plastrem, tak na wszelki wypadek. Po wyjściu z wody tutaj również nie zauważyłem nic niepokojącego. Po wyjściu z basenu zmierzyłem poziom cukru we krwi, który cały czas utrzymywał się na wysokim poziomie - glukometr wskazywał 298 mg/dl. Cukier specjalnie nie urósł, ale też i nie spadł. W końcu przebywanie w wodzie trochę energii pochłania, woda "wyciąga" cukier i mimo, że nie pływałem, to trochę się zmęczyłem. Ale jakby nie było byłem po dwóch nieszczęsnych pączkach bez insuliny!
(kliknij, aby powiększyć)
Po powrocie do domu żona zrelacjonowała mi jak zachowywała się moja pompa. Intensywnie i co chwilę informowała o braku komunikacji z sensorem. W pompie wybrałem opcję "znajdź utracony sensor" i po kilku minutach pompa i muszelka nawiązały ponownie połączenie. Nie było mnie w domu trochę ponad dwie godziny. Muszelka przekazała do systemu Minimed 640G wszystkie archiwalne odczyty poziomu cukru we krwi, kiedy pompa i sensor były od siebie oddalone. Po chwili wykres mojego poziomu cukru został uzupełniony o brakujący fragment. Na wykresie nie pojawił się jedynie fragment wykresu z ostatnich 15 minut, gdyż właśnie wtedy powinienem był dokonać kalibracji urządzenia. Nadajnik po rozłączeniu z pompą insulinową zapamiętuje pomiary z ostatnich 10 godzin. Następnie, jak "zobaczy się" z pompą przesyła wszystkie brakujące dane. Jedyne czego mi brakuje w systemie MiniMed 640G to takie "zatrzymanie monitoringu" na pewien czas (zatrzymanie, jak bazy w pompie). Użytkownik mógłby poinformować system, że odłączenie nadajnika od pompy jest kontrolowane i nie ma potrzeby generowania dużej ilości alarmów.
(kliknij, aby powiększyć)
Wyjście na basen było bardzo udane. Córka wybawiła się za wszystkie czasy. Ja także się zrelaksowałem. Na dwie godziny mogłem zapomnieć o temacie cukrzycy, który towarzyszy mi przez większość dnia (moja prywatna cukrzyca, sprawy zawodowe, cukrzyca żony, itd.). Odetchnąłem. Z budynku wyszliśmy z córeczką trzymając się za ręce. Gabrysia powiedziała, że bardzo jej się podobało i że chce powtórzyć wyjście na basen. W tym momencie pocałowała mnie w rękę. Sama od siebie. Urocze to było. Dla takich chwil warto żyć, a wysoki cukier, podając odpowiedniego bolusa i zwiększając przepływ w bazie, szybko udało się zbić. Na basen z pewnością pójdziemy jeszcze raz.
Jerzy Magiera
autor portalu mojacukrzyca.org
(kliknij, aby powiększyć)