Naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej chcą ułatwić życie milionom diabetyków. Rozpoczęli prace nad przyrządem, który na podstawie wydychanego powietrza określi, poziom cukru - pisze "Gazeta Krakowska".
Na pomysł wpadł Artur Rydosz, doktorant z Wydziału Informatyki, Elektroniki i Elektrokumunikacji.
Swoje badania prowadzi przy wsparciu swoich opiekunów: dr. Wojciecha Maziarza i prof. Tadeusza Pisarkiewicza.
- Od lat obserwuję chorych na cukrzycę. W akademiku dzieliłem pokój z diabetykiem i widziałem jego codzienne, mozolne zmagania z tą chorobą - wspomina Rydosz.
I dodaje: - Poza tym mój dziadek cierpi na cukrzycę i Parkinsona. Przez tę pierwszą powinien regularnie się nakłuwać, żeby mierzyć poziom cukru we krwi. Ale z powodu Parkinsona ręce mu za bardzo drżą, żeby był w stanie to robić. To mnie zainspirowało.
Diabetolodzy są sceptyczni
Zbyt wysoki poziom cukru "widać" nie tylko we krwi. W naszym oddechu znajduje się wtedy mnóstwo acetonu (ma zapach zgniłych jabłek). - Pomyślałem, że można badać zawartość acetonu w wydychanym powietrzu - wyjaśnia Rydosz.
Obecnie doktorant pracuje już nad przyrządem przypominającym alkomat. Urządzenie ma zagęszczać wydychane powietrze, aby znajdujące się w nim absorbenty wykryły, ile jest w nim acetonu.
Diabetolodzy są sceptyczni. - Obecne metody diagnozowania cukrzycy są wystarczające. Myślę, że badanie krwi zostanie najważniejszym wskaźnikiem - uważa prof. Maciej Małecki, wojewódzki konsultant ds. diabetologii.
"Idziemy dobrym tropem"
Naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej się jednak nie zrażają. Jak mówią, badanie wydychanego powietrza nie będzie jedynym kryterium określającym, czy ktoś ma cukrzycę. Przekonują jednak, że w krajach rozwijających się, gdzie umieralność na cukrzycę jest największa, a z drugiej strony problemem jest HIV, szybka diagnostyka jest bardzo potrzebna.
Dodają, że prowadzone przez nich badania mogą przydać się nie tylko cukrzykom. W wydychanym przez nas powietrzu znajduje się aż 500 różnych związków. Tlenki azotu mogą np. wskazywać na raka płuc, inne - na białaczkę.
- Wierzymy, że idziemy dobrym tropem. A nasze badania posłużą w przyszłości szeroko pojętej diagnostyce - zaznacza Rydosz.
Autor: MAC/tr / Źródło: Gazeta Krakowska