Na cukrzycę choruję od 6 lat, od 4 jestem na insulinie.
Ponieważ trafiłam na lekarza, który nigdy nie miał czasu dla mnie, twierdził, że ma normę na pacjenta 15 minut i ani minuty więcej, próbowałam radzić sobie sama.
Przeczytałam parę grubych książek na temat cukrzycy ale niestety teoria teorią a w praktyce czasem wszystko wygląda inaczej i człowiek uczy się na swoich błędach.
Do dzisiaj pamiętam historię jaka mi się kiedyś przytrafiła, teraz się z tego śmieję ale wtedy nie było mi do śmiechu.
Wstałam rano, wzięłam gorący prysznic i siadłam przed lustrem, żeby zrobić się na bóstwo. Ponieważ nie chciałam tracić czasu jeszcze zrobiłam sobie zastrzyk (wtedy musiałam wstrzykiwać insulinę na 1/2 godz. przed posiłkiem) , nakręciłam włosy na wałki i ....i tyle pamiętam.
Spojrzałam na zegarek i okazało się, że gdzieś mi zginęło 10 minut a ja dalej siedzę przed lustrem z jakąś dziwną fryzurą na głowie.
Po prostu urwał mi się film.
A najlepsze w tym wszystkim było to, że całe zdarzenie obserwował mój mąż, który na moje pretensje, że mnie nie ratował, powiedział: przecież ty zawsze tak długo siedzisz przed lustrem.
Dzisiaj już wiem, że insulina wchłania się o wiele szybciej w rozgrzanym ciele.
Aha, a lekarza zmieniłam na takiego, który zawsze znajdzie dla mnie czas.
Halle