Hej!
Mam na imię Martyna (jestem 19-stolatką). Na cukrzyce choruje już prawie 2 lata. Wszystko zaczęło się w czerwcu 2001 r. Gdy zauważylam u siebie dziwne objawy: dużo piłam, chudłam, ale jadłam normalnie, często oddawalam mocz (nawet w nocy), było to bardzo meczące, a nie wspomnę już o skurczach moich nóg (to był tak ogromny ból, że nie da sie tego opisać). Wyjechałam na wakacje z moim chłopakiem, prawie 2 miesiące mnie nie było w domu. Gdy wróciłam mama mnie nie poznała, straciłam na wadze 10 kg, poszłysmy do lekarza, zostałam skierowanie na badanie moczu, no i wykryto że mam bardzo dużo cukru w moczu.
Dostałam skierowanie do szpitala do Gliwic (wrzesień 2001), gdy tam zbadali mi poziom cukru we krwi, dziwili się że stoje o wlasnych siłach, ponieważ mój cukier wynosił 830. Byłam przerażona ponieważ ja panicznie bałam się igieł, pobierania krwi itp. Płakałam w szpitalu, dzień w dzień, nie mogłam się pogodzić, że mnie to spotkało, moi najbliżsi mnie pocieszali, ale ja nie mogłam scierpieć myśli że będe się kuła pare razy dziennie, nie do ze strzykawkami tzn. penem to na dodatek nakłuwaczem w palce. Świat mi się zawalił ponieważ ja uwielbiam jeść a teraz musze przestrzegać diety, choć szczerze mówiąc to z tą dietą różnie bywa.
Wakacje 2001 były dla mnie niezbyt przyjemne, ponieważ męczyłam się przez 3 miesiące z objawami cukrzycy myślać iż nic mi nie jest a pragnienie się bierze z powodu upałów. Najgorsze jest to że byłam u ginekologa (lipiec 2001) ponieważ miałam problemy (kobiece sprawy), powiedziałam pani doktor że chudne, dużo pije, mam skurcze nóg, a ona stwierdzila że jest ciepło i dlatego mam takie dolegliwości. Nigdzie mnie nie skierowała, nawet na badanie krwi a to chyba należy do jej obowiązku, w sumie to nie wiem bo nie jestem lekarzem.
Cały czas się zastanawiam czy kiedyś wyzdrowieje, bo przez cukrzyce przybrałam na wadze a zawsze moja sylwetka była w porządku, mam siniaki od ukłóć igłą, a palce mam w czarnych kropkach od ukłuć nakłuwacza, opuszki palców mnie bolą nawet gdy pisze czasem na klawiaturze. Nikomu nie życze tej choroby, bo ona zmienia życie o 180 stopni.
Martyna Bugdol