Poinformował o tym Artur Fałek, dyrektor Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji w Ministerstwie Zdrowia, podczas konferencji "Diabetologia 2010", która odbyła się 21 kwietnia br. w Warszawie.
Nie znajdą się one na obecnie aktualizowanej liście refundacyjnej, bo ta jest już zamknięta. Ale mogą zostać uwzględnione podczas kolejnej aktualizacji – na przełomie lipca i sierpnia |
W kolejce do refundacji czeka osiem substancji, w tym dwa nowoczesne mimetyki inkretynowe, trzy gliptyny oraz trzy długo działające analogi insuliny.
- Ministerstwo Zdrowia tworząc listy refundacyjne kieruje się zasadą zmniejszania kosztów ponoszonych przez pacjentów, zwłaszcza w przypadku drogich leków - stwierdził szef Departamentu Polityki Lekowej MZ.
Mimo że wydatki na refundację leków przeciwcukrzycowych są z roku na rok coraz wyższe, np. w 2008 roku pochłonęły ponad 66 mln zł, a w ub. roku ponad 68 mln zł, pacjenci nie mają dostępu do nowoczesnej terapii. Na refundację długo działających analogów insuliny czekają już od ubiegłego roku.
- Cukrzyca nie jest traktowana priorytetowo w Polsce - skomentował dr hab. Leszek Czupryniak z Kliniki Diabetologii i Chorób Metabolicznych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego (PTD). - W czerwcu 2009 roku analogi insuliny znalazły się na listach refundacyjnych, po czym z nich zniknęły. Zasłaniano się wzrostem ryzyka nowotworowego, choć wątpliwości dotyczyły tylko jednego preparatu , natomiast z listy zniknęły trzy - przypomniał. Dodał jednocześnie, że jego onkogenne działanie nie potwierdziło się.
- Rekomendacja Rady Konsultacyjnej Agencji Oceny Technologii Medycznych dotycząca analogów długo działających była pozytywna - powiedział dr Wojciech Matusewicz, prezes AOTM. Wyjaśnił, że kiedy w mediach pojawiły się informacje o możliwym działaniu onkogennym, Ministerstwo Zdrowia ponownie poprosiło agencję o wydanie rekomendacji w sprawie bezpieczeństwa stosowania analogów insuliny. - Rada Konsultacyjna podtrzymała swoją wcześniejszą opinię - podsumował Wojciech Matusewicz.
Oczekiwania diabetologów i pacjentów dotyczą też leków inkretynowych.
Jak tłumaczył portalowi rynekzdrowia.pl dr hab. Leszek Czupryniak, w cukrzycy typu 2 insulinoterapia, którą zwykle trzeba wdrażać u pacjentów w 6-8 roku leczenia (tak wynika z polskich doświadczeń), jest skomplikowanym sposobem terapii, obarczonym wysokim ryzykiem występowania niedocukrzeń i przyrostem masy ciała. Leki inkretynowe pozwalają obniżać hiperglikemię bez zwiększania ryzyka hipoglikemii, a nawet mogą powodować niewielką redukcję masy ciała. Wiadomo ponadto, że za postępujący charakter cukrzycy typu 2 odpowiada stopniowy zanik czynności komórek beta. Dlatego nauka stale szuka takich leków, które hamowałyby wygasanie czynności komórek beta i oddalały w czasie konieczność wprowadzenia insulinoterapii. Inkretynomimetyki oraz inhibitory DPP-IV wydają się być takimi właśnie lekami.
Według zaleceń Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego, zarówno inhibitory DPP-IV jak i inkretynomimetyki są lekami drugiego rzutu w leczeniu cukrzycy typu 2. Zaleca się wtedy ich dołączenie do metforminy albo pochodnych sulfonylomocznika. - Można powiedzieć, że u wszystkich chorych, u których pomimo leczenia doustnymi lekami hipoglikemizującymi dochodzi do wzrostu glikemii, można zastosować leki inkretynowe - stwierdza wiceprezes PTD.
Jak podkreśla, grupą pacjentów, która może odnieść szczególną korzyść z przyjmowania tych leków, są ci pacjenci, u których szczególnie należy zwracać uwagę na ryzyko występowania hipoglikemii, czyli np. osoby starsze, w wieku 70-80 lat, po incydentach związanych z niedokrwieniem mózgu: - Leki te bowiem, w przeciwieństwie do pochodnych sulfonylomocznika, które bez względu na poziom cukru stymulują wydzielanie insuliny, nie dają niedocukrzeń. Działają tylko wtedy, gdy poziom glukozy we krwi jest wysoki.
Mówiąc na temat epidemiologii cukrzycy, prof. Jan Tatoń z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, ekspert WHO, stwierdził że w Polsce na cukrzycę choruje ok. 2 mln osób, z czego u połowy nie została ona jeszcze rozpoznana i nie jest leczona.
Amerykańskie Towarzystwo Diabetologiczne przyjęło w tym roku nowe kryteria rozpoznania cukrzycy, uwzględniając w nich wartość hemoglobiny glikowanej równą lub większą od 6,5 proc. Zmieniły się również kryteria rozpoznania cukrzycy ciążowej - jej wyznacznikiem jest teraz cukier na czczo powyżej 95 mg/dl.
Jesteśmy w przededniu wprowadzenia nowej klasyfikacji cukrzycy - podsumował prof. Tatoń. |
Sporo miejsca w debacie poświęcono rejestrom diabetologicznym. Ogólnopolski Rejestr Cukrzycy- został już opracowany, jest obecnie testowany przez dwa ośrodki diabetologiczne - pediatryczny w Łodzi i dorosłych w Katowicach. Pediatryczny docelowo ma objąć co najmniej 85 proc. 25-tysięcznej populacji dzieci. Stworzono go na wzór rejestru funkcjonującego w szwedzkim Vaestra Goetaland. Wśród korzyści, które daje polski rejestr, prof. Wojciech Młynarski z Kliniki Pediatrii, Onkologii, Hematologii i Diabetologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi wymienił m.in. możliwość planowania pediatrycznej opieki diabetologicznej (po uwzględnieniu epidemiologii) i modyfikacji leczenia cukrzycy w zależności od jej typu, a w przyszłości - optymalizację opieki diabetologicznej u dzieci i młodzieży w całym kraju.
Konferencja "Diabetologia 2010" została zorganizowana przez Health Project Management wraz z Narodowym Instytutem Zdrowia Publicznego-PZH i Polskim Towarzystwem Zdrowia Publicznego, pod patronatem Koalicji na Rzecz Walki z Cukrzycą.
Foto: Rynek Zdrowia