W pewnym miasteczku mieszkała Dziewczynka. Zawsze była szczęśliwa, miała wielu przyjaciół, a najbardziej kochała czekoladę. Pewnego dnia Dziewczynka musiała zostać w szpitalu, a lekarze stwierdzili, że choruje na przedziwną chorobę zwaną cukrzycą. Dziewczynka nie zmartwiła się ani nie poddała. Postanowiła, że kiedy nauczy się robić zastrzyki z insuliny i przygotowywać posiłki będzie żyła tak samo jak wcześniej. Niestety nie wiedziała, że jest to niemożliwe. W krótkim czasie przekonała się, że nic nie jest takie samo. Nie mogła iśc z kolegami na lody, po szkole biegła do domu na obiad, a i czekolada stała się "niewskazana". Nie była smutna, stawiała czoło światu, ale czuła, że nie tego chce, pragnie żyć inaczej.
I wtedy właśnie dostała od losu prezent - pompę insulinową. Świat stał się inny, jakby odzyskał kolory.
To nie koniec opowiadania, to dopiero początek. To ja jestem Dziewczynką z miasteczka. Mam na imię Ania, mam 15 lat i od 27. stycznia 2003. roku jestem podłączona do osobistej pompy insulinowej. Czesto słyszę jak moi rówieśnicy i nie tylko, opowiadaja o swoich niezbyt przyjemnych doświadczeniach z pompą.
Dlatego zdecydowałam sie podzielić się moimi odczuciami. Dla mnie pompa to prawdziwy "prezent od losu". Nie mogę określić, czy pomogła w leczeniu, ponieważ moja cukrzyca była już wcześniej niemal idealnie wyrównwnana. Ale to co moge powiedzieć na pewno, to że diametralnie zmieniła komfort mojego życia. Teraz nie spieszę się do domu na posiłki, jem kiedy chcę i zazwyczaj to co chcę, a mój cukier nie przekracza 120 mg%. Obsługa tego urządzenia i zmiana wkłuć nie jest wcale trudna i nie zajmuje wiele czasu.
Oczywiście podłączenie pompy nie jest "cudownym uzdrowieniem", nawet wtedy trzeba przestrzegać kilku elementarnych zasad, które jednak wyjdą na dobre zarówno diabetykom, jak i ludziom zdrowym.
Ania