Apteki stosują różne sposoby, aby przyciągnąć klientów. Jednym z nich są akcje - lek za grosz. Jednak w zeszłym roku weszła w życie nowelizacja ustawy z 24 sierpnia 2007 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej, finansowanych ze środków publicznych, zakazująca takich praktyk. Pomimo zapisu w ustawie - niektóre apteki nadal obniżają ceny.
- Cały czas docierają do mnie informacje o aptekach, które stosują jeszcze takie promocje, a przecież leki za grosz w ogóle nie powinny istnieć, bo jest to niezgodne z prawem - podkreśla Jerzy Jasiński, małopolski konsultant ds. farmacji aptecznej.
Piotr Jóźwiakowski, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Krakowie, również uważa to za łamanie prawa. - Pacjent musi mieć świadomość, że na konkretny lek jest ustalona opłata ryczałtowa, w wysokości 3 zł 20 gr i właścicielom aptek nie wolno jej obniżać - wyjaśnia.
Za grosz można kupić przede wszystkim leki dla osób chorych przewlekle, np. plastry do badania poziomu cukru (zapewne chodzi o PASKI do badania poziomu cukru - przypisek Redakcji Moja Cukrzyca), leki na choroby nowotworowe, przeciwpadaczkowe i na astmę. Sprzedawcy tłumaczą, że obniżają ceny, kierując się dobrem pacjentów.
- Osoby chore przewlekle zmuszone są zaopatrywać się w nie czasem codziennie. Wiąże się to z dużymi kosztami, dlatego stosujemy promocje - informuje Beata Kmieć z sieci aptek "Ziko". Właściciele aptek uważają, że nie łamią prawa, bowiem są to ich akcje promocyjne, podczas których rezygnują z części swojej marży. - Pieniądze te i tak trafiłyby do nas - mówi Beata Kmieć.
Z leków za grosz zadowoleni są klienci. Pani Danuta od trzech lat choruje na cukrzycę. - Wolę trochę pochodzić i poszukać promocji niż przepłacać. I tak na leki wydaję większość swojej renty - tłumaczy.
Izby aptekarskie nie zgadzają się z tymi argumentami. Ich członkowie podkreślają, że na sprzedawaniu leków za grosz - czyli właściwie rozdawaniu ich za darmo - traci państwo.
- Narodowy Fundusz Zdrowie kupuje je za duże pieniądze, a apteki sprzedają za grosz. Jaki w tym sens? Jeśli firmy chcą stosować takie praktyki niech skierują też wnioski do NFZ o zmniejszenie refundacji - mówi Krystian Szulc, radca prawny Śląskiej Izby Aptekarskiej.
Tłumaczenie się firm, że rezygnują z własnej marży i nie łamią prawa, Krystian Szulc uważa za absurdalne. - Co to za rezygnacja z marży, gdy sprzedadzą kilka razy więcej specyfiku? Należałoby zapytać, dlaczego nie obniżają do grosza cen leków nierefundowanych. Zaś jeżeli chory nie ma pieniędzy na lekarstwa, powinien zapłacić za niego ośrodek pomocy społecznej - tłumaczy radca prawny.
Izby aptekarskie zwracają również uwagę, że sprzedając leki za grosz, apteki kreują sztuczny popyt - ludzie wykupują worki lekarstw tyko dlatego, że są prawie za darmo, a nie dlatego, że naprawdę ich potrzebują. W rezultacie lekarstwa są często marnotrawione, a nawet sprzedawane za granicę.
Za nieprzestrzeganie przepisów ustawy grozi do pięciu lat więzienia, firmom zaś kara finansowa w wysokości 10 proc. przychodów lub zakazu reklamowania czy uczestniczenia w przetargach. - Prawo jest łamane, ale aptekarze nie boją się kar, bo trudno je wyegzekwować - wyjaśnia Krystian Szulc. (ELD)
Foto: www.sxc.hu