Próby z laserowym detektorem przeprowadzają naukowcy z amerykańskiego National Institute for Standards and Technology i Universytetu w Boulder w stanie Colorado. Przyrząd może wykrywać w wydychanym powietrzu substancje świadczące o tym, że pacjent choruje np. na raka, astmę czy cukrzycę. Twórcy detektora liczą, że nowa technologia będzie tańsza niż obecnie stosowane metody diagnostyczne oraz że dzięki niej choroby będą diagnozowane szybciej i dokładniej niż dotąd.
Jak ocenia jeden z naukowców z Uniwersytetu w Boulder, Jun Ye, takie urządzenie doskonale sprawdziłoby się w profilaktyce i stanowiłoby "system wczesnego ostrzegania" dla pacjentów. W urządzeniu wykorzystano lasery o różnych długościach fal. Promienie laserów przechodzą przez komorę, do której wcześniej pacjent wdmuchnął powietrze. Cząsteczki znajdujące się w oddechu reagują na naświetlenie laserami emitując różnego rodzaju światło. Światło to jest rejestrowane, a następnie analizowane i dzięki temu wiadomo jakie substancje chemiczne znajdują się w oddechu chorego. Urządzenie jest na tyle czułe, że może wykryć kilka konkretnych cząsteczek w masie kilku miliardów innych.
Naukowcy i lekarze od dawna wiedzą, że jednym z objawów niektórych chorób są zmiany w składzie wydychanego powietrza. Znane są składniki oddechu chorych na cukrzycę i astmę. Także zaburzenia w pracy nerek czy wątroby powodują, że w płucach pojawiają się substancje, których nie ma w oddechu zdrowej osoby.
O wynalazku pochlebnie wyraża się fizyk prof. John Hall, który za swoją pracę nad laserami otrzymał w 2005 r. nagrodę Nobla i który uczestniczył w pracach nad detektorem. "Ta nieizwazyjna technika diagnostyczna jest szokująco tania" - mówi. Według niego, komercyjne urządzenie tego typu, mieszczące się w standardowej walizce, będzie kosztowało 30 - 50 tys. dolarów.
Foto: Eric Bland, Discovery News