Przed chorobą byłam aktywną osobą. Biegałam, pływałam, grałam w różne gry zespołowe i chodziłam po ukochanych górach. Gdy zaczęłam tyć to nie miałam już sił ani ochoty na żaden sport. Źle się czułam we własnym ciele, które odmawiało mi posłuszeństwa. Przestałam się również spotykać z przyjaciółmi. Pomału traciłam sens życia i wiarę w to, że kiedyś nauczę się żyć z cukrzycą.
Jednak najgorszym, i być może przełomowym momentem w moim życiu było to, że rok przed maturą przestałam widzieć. Wszystko miałam za mgłą, nie mogłam pisać, czytać i normalnie funkcjonować. Okazało się, że mam zaćmę obu oczu, gdyż cukier osadził mi się na soczewkach i jedynym dla mnie ratunkiem jest zabieg chirurgiczny.
Maturę zdawałam widząc tylko na jedno oko, gdyż operację na oko lewe miałam zaplanowaną na przyszły rok. Po operacjach lekarze powiedzieli mi, że nie mogę uprawiać żadnych sportów. Musiałam także zrezygnować z wymarzonych studiów.
Na szczęście nie poddałam się. Ostatnie dwa lata były dla mnie bardzo ciężkie. Razem z młodszym bratem zostaliśmy osieroceni. Wszystkie obowiązki domowe spadły na mnie. Przez długi okres nie dawałam sobie z tym wszystkim rady. Cukier skakał mi jak oszalały.
Dziś chodzę systematycznie na basen, jeżdżę codziennie na rowerze i biegam od czasu do czasu. Unikam jedynie ćwiczeń na mięśnie brzucha, podnoszenia ciężarów i nurkowania.
Moja waga ustabilizowała się na poziomie 47 kilogramów i już mogę stwierdzić, że zaczynam akceptować fakt, iż choruję na cukrzycę. A co najważniejsze za kilka dni rozpoczynam wymarzone studia dzienne na kierunku Zarządzanie.
Pozdrawiam
Ewa
(dane do wiadomości Redakcji)