Ministerstwo Zdrowia chce, by leki refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia we wszystkich aptekach kosztowały tyle samo. Nie będzie na nie żadnych rabatów, żadnych promocji - przewiduje projekt.
Naczelna Izba Aptekarska popiera zmiany, firmy farmaceutyczne są przeciwne.
Obecnie dla leków refundowanych są ustanowione maksymalne ceny - czyli takie, powyżej których lekarstwa sprzedawać nie wolno. Jego cena może być jednak znacznie niższa i tutaj nie ma żadnych ograniczeń. W efekcie wiele aptek ogłasza rozmaite akcje promocyjne, np. sprzedaje leki w cenie 1 gr. Pacjenci kupują więcej, niż im potrzeba, a potem przeterminowane leki wyrzucają.
Narodowy Fundusz Zdrowia zwraca aptekom - niezależnie od tego, ile zapłacił pacjent - pełną kwotę refundacji. Andrzej Wróbel, prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej, ocenia, że takie promocje jak "Lek za 1 grosz" przynoszą więcej złego niż dobrego. W ubiegłym roku - w wyniku akcji promocyjnych na insuliny - popyt na te leki wzrósł dwukrotnie; dwa razy więcej zapłacił też NFZ. - Przecież to niemożliwe, by w krótkim czasie zapotrzebowanie na insuliny tak się zwiększyło - podkreśla rozmówca "Dziennika Polskiego".
Ministerstwo chce, by ceny na leki refundowane były ściśle ustalone: mają to być ceny producenta, wynegocjowane z firmami farmaceutycznymi. Nie będzie żadnych rabatów, żadnych promocji. W wielu przypadkach pacjenci zapłacą więcej, ale w znaczącym stopniu powinny zmniejszyć się kwoty, które NFZ wydaje na refundację. Oszczędności funduszu wynikałyby przede wszystkim ze spadku ilości sprzedawanych leków po podniesieniu cen.
Prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej uważa, że rynek leków musi zostać uporządkowany i koncepcja resortu zdrowia to krok w dobrym kierunku. - Trudno zaakceptować sytuację, w której pacjent biega od apteki do apteki, szukając tej, gdzie leki kupi najtaniej - mówi Andrzej Wróbel. Niemniej jest oczywiste, że apteki stracą, choćby dlatego, że zostanie określona sztywna marża na leki refundowane. Ma ona wynosić 13,2 proc., a więc blisko o 2 proc. mniej niż w ubiegłym roku.
Najwięcej jednak stracą producenci leków, bo będą sprzedawać mniej leków refundowanych. Wczoraj w resorcie zdrowia odbyło się spotkanie w tej sprawie. Izbę Gospodarczą "Farmacja Polska" - zrzeszającą producentów leków w kraju - reprezentowała Mirosława Jamrozińska-Toczyska. Po spotkaniu powiedziała "Dziennikowi Polskiemu" - zastrzegając, że jest to jej prywatne zdanie - iż na przygotowywanych zmianach pacjenci nie skorzystają.
Wdrożenie koncepcji resortu zdrowia wymaga nowelizacji kilku ustaw, m.in. prawa farmaceutycznego i ustawy zdrowotnej. Walka rozegra się na forum parlamentu. Czasu jest jednak niewiele, bo nowe przepisy mają wejść w życie z początkiem stycznia przyszłego roku.
DOROTA STEC-FUS