Ciekawe co Bóg myśli, kiedy zsyła na niewinną istotę nieszczęście...
To było rok i trochę temu... Moi rodzice wyjechali, a ja od jakiegoś czasu czułam się inaczej niż zwykle... Schudłam, czy tak?? tak... byłam bardzo blada, słaba i chuda... ciągle piłam, ciągle latałam do łazienki, skurcze w łydkach każdej nocy... to stawało się już nie do zniesienia... Nie wiedziałam co się dzieje, myślałam, że może to jakaś infekcja... potem sobie przypomniałam, że niedawno skończyłam leczenie przeziębienia, że przyjmowałam leki...
Tak... Moi rodzice wyjechali na tydzień do Grecji... podróż na rocznicę ślubu... Ja zostałam w Polsce, ze starszą siostrą... pojechałam wtedy na weekend do dziadków... I tam spotkałam się z opinią mojego dziadka, że to co się dzieje wygląda jak objawy cukrzycy... Popłakałam się... Jak to?? Cukrzyca?? co to jest?? Ja?? Zdrowa 13-latka, niedawno przed tym zaczęłam trenować taniec, czy to oznacza, że wszystko się skończyło?? Byłam przerażona...
Wszystko rozwiązało się 6 maja 2005... pamiętam dokładnie... Poszłam odebrać wyniki badania krwi rano, zamiast wieczorem... Poszłam z mamą i przyjaciółką... W małym gabineciku, lekarka, ja i moja mama... Lekarka mówiła coś mojej mamie... nie słuchałam... płakałam... wiedziałam już... Niemal słyszałam bicie własnego serca... Czas jakby zwolnił... nie przestałam płakać aż dojechałam do szpitala... Spędziłam w nim ponad 3 tygodnie, wśród ludzi, którzy też przeżywali kiedyś to co ja teraz... Uświadomili mi coś ważnego: CUKRZYCA TO WYROK ALE DA SIĘ Z NIM ŻYC!!!!!
Niemniej jednak, zmieniłam się... zamknęłam się w sobie trochę bardziej, stałam się kłótliwa, drażliwa, płaczliwa i nie mogłam opanować targających mną emocji... Chłopaka nie mam... Także nie doszłam jeszcze do wniosku, że można żyć z cukrzycą i być kochanym przez kogoś... chociaż no... w sumie wiem to, ale nie doświadczyła tego ze strony chłopaka... cóż...
Cukrzycy, pamiętajcie, nie jesteście sami w swojej chorobie, każdy bał się na początku!!
Agata