Na cukrzyce zachorowałam, gdy miałam 14 lat. Na początku w ogóle się tym nie przejmowałam i nie wiedziałam czemu mama i tata całymi dniami rozmawiają przy stole i płaczą. Byłam zwykłym szczęśliwym dzieckiem, należałam do drużyny siatkarskiej i ciężko pracowałam tuż przed zawodami. Nagle spadł na mnie ten cień. Sama się tym nawet nie przejęłam. Cukrzyca? A co to w ogóle jest? <-- myślałam. Była to dla mnie taka sama choroba jak grypa albo angina. Po dwóch miesiącach nieustannego nakłuwania się mama zabroniła mi grać w siatkę. To był dla mnie jak cios.
Mieszkam na osiedlu, na którym bez siatki nikt normalnie nie egzystuje. Na zawody nie pojechałam. Gdy mój stan zaczął się polepszać wróciłam do grania jednak trener nie pozwolił mi wrócić do zespołu. Bał się, że cokolwiek może mi się stać na treningu. To było po prostu niedorzeczne! Przez długi czas nie odzywałam się do mamy za to co zrobiła. Zaczęłam bezustannie siedzieć w domu i zainteresowałam się komputerami. Gry online były dla mnie jak zrządzenie losu. Powoli wciągałam się w wir tego wszystkiego.
Znalazłam cudownego chłopaka, a raczej to on znalazł mnie. Nie jest taki jak my, ale wspiera mnie całym sobą. Specjalnie dla mnie przeczytał stos książek o cukrzycy i zawsze jak z nim wychodzę jestem pewna, że jakby coś się stało na pewno wiedziałby, co zrobić. Ja wciągałam się wir komputera, a moi rodzice coraz bardziej się zamartwiali. Zaczęli mi wmawiać, że jestem słaba, nie mogę się tak wysilać itp. itd. Próbowali mi pomóc, a tymczasem sami mnie dołowali. Przytaczali mi opowieści o moim zmarłym bracie i o tym, że jakąś ciotka (czwarta woda po kisielu) zmarła na cukrzyce. Nie mogłam tego zrozumieć.
Teraz jednak, dwa lata później rozumiem, że oni zamartwiali się o mnie na śmierć. Zaczęłam z nimi poważnie rozmawiać. Przytaczałam im argumenty abym mogła z powrotem grać. Mówiłam jej o tym, że dla cukrzyka ważne są ćwiczenia itp. itd. Miesiąc temu przeprowadziliśmy się do stolicy. Mama chce abym poszła do dobrego liceum i miała cudowny start w życiu. Pozwoliła mi nawet znowu wstąpić do drużyny. Kto wie może na następne zawody już pojadę?
Gry on-line pozwoliły mi zapoznać się z różnymi cudownymi ludźmi. Wpuściłam się w wir updatów i takich tam spraw. Jestem szefową sojuszu w pewnej grze już od 9 miesięcy. Skończyłabym z tym już dawno, ale przyjaciel zostawił mi konto do pilnowania. Ostatnio konto zostało strasznie zniszczone. Zostawiłam je tylko na jeden, bo miałam "nockę" w szpitalu. Mój przyjaciel jednak chyba nie zrozumie, że nie zrobiłam tego specjalnie. Ludzie z mojego otoczenia nie wiedza, że jestem "posłodzona". Nawet gdybym próbowała im wytłumaczyć nie zrozumieliby co to znaczy kluć się 6 razy dziennie żeby najpierw sprawdzić poziom cukru a potem podąć sobie insulinę. Dla nich to taka sama choroba, jak każda inna. Kiedyś też tak myślałam. Jednak teraz wiem, że cukrzyca nie jest taka niewinna jak mi się wydawało. Jednak da się z nią walczyć. Mi się udało...
Linecka