Chamonix, 22 lipca 2005 – Chory na cukrzycę 18-letni Wojtek Opatowicz doszedł aż na 4200 m n.p.m. Chociaż nie zdobył Mont Blanc, swoją postawą pokazał, że warto wznosić się ponad własne ograniczenia i realizować swoje marzenia. Wczoraj wieczorem ekipa złożona z Wojtka, jego mamy, przewodnika i lekarza, dotarła bezpiecznie do francuskiego miasteczka Chamonix. Dziś po południu wyruszą w drogę powrotną do Szczecina.
Do pełnego sukcesu zabrakło około 600 metrów. Losy wyprawy rozstrzygnęły się na wysokości 4200 m n.p.m., gdzie wystąpił u Wojtka kryzys przejawiający się zmęczeniem i złym samopoczuciem, wynikającym z dużej wysokości. Lekarz zbadał Wojtka i nie stwierdził odwodnienia, ani też zagrożenia bezpośrednio związanego z cukrzycą, która dzięki nowoczesnej insulinoterapii była cały czas bardzo dobrze kontrolowana. Po naradzie z przewodnikiem postanowili zejść niżej, odpocząć, zaaklimatyzować się i ewentualnie podjąć ponownie wspinaczkę następnej nocy, tj. ze środy na czwartek. Jednak brak poprawy samopoczucia Wojtka i możliwości dalszej aklimatyzacji ze względu na kończące się zapasy żywności, której regularne przyjmowanie jest szczególnie ważne dla osób chorych na cukrzycę – wpłynęły na decyzję o powrocie.
Podstawowym warunkiem zorganizowania wyprawy na "dach Europy" i sfinansowania jej przez sponsora, firmę Lilly Polska, było zapewnienie bezpieczeństwa Wojtka i pozostałych uczestników. "Rozumiemy rozczarowanie Wojtka, bo zabrakło mu tak niewiele do zrealizowania marzenia, ale podziwiamy go za odwagę i podjęcie odpowiedzialnej i trudnej dla niego decyzji o powrocie. Jego zdrowie i bezpieczeństwo zawsze traktowaliśmy priorytetowo. Dlatego zapewniliśmy udział lekarza w wyprawie, a śmigłowce ratowników alpejskich były na wszelki wypadek w pogotowiu." – powiedział Hubert Zawadzki, kierownik ds. komunikacji i PR Lilly Polska.
Niepowodzenie w konfrontacji z naturą i samym sobą nie odebrało Wojtkowi jego marzeń o kolejnych wspinaczkach wysokogórskich. "Po powrocie do domu dokładnie przeanalizujemy całą wyprawę na Mont Blanc i powody jej niepowodzenia. Przykładowo, zaskoczeniem był dla nas śnieg już na wysokości 3200 m n.p.m., podczas gdy o tej porze roku zwykle zaczyna pojawiać się o 600 metrów wyżej. To znacznie utrudniło mi kontynuowanie wspinaczki" – powiedział Wojtek Opatowicz.
"Po maturze będę chciał jeszcze raz zmierzyć się z tym szczytem. Na pewno kolejną próbę poprzedzą bardziej intensywne przygotowania fizyczne" – dodał Wojtek.