19 lipca - Pogoda się pogorszyła, zaczął padać śnieg, w nocy napadało około 30 centymetrów. Rano myśleliśmy że nie wyjdziemy, ale około 9, może troszeczkę później zwinęliśmy obóz i wyszliśmy. Teraz jesteśmy na wysokości około 3500 metrow. Wysokość trochę daje w kość, ale myślę, że powinniśmy dojść. Jeżeli jutro będzie ładna pogoda, to staniemy na szczycie.
Na szlaku spotykamy grupy alpinistów, na przyklad Włochów, Polaków, Litwinow, Estończyków. Wczoraj na naszym obozowisku byli tylko Polacy i para Estończyków. Zostali tam tylko najwytrwalsi, bo reszta uciekła do schroniska. Gdy poszliśmy tam, żeby zobaczyć jak ono naprawdę wygląda, wszyscy dziwili się, dlaczego w taką pogodę śpimy w namiotach. Dzisiaj to my przepuściliśmy ich do góry i oni torują nam drogę, a my idziemy po nich.
Dookoła widzę chmury (jesteśmy już ponad nimi) dużo śniegu, góry, góry i jeszcze raz góry. Wszyscy czujemy się dobrze. Nie odczuwam niedocukrzeń, wydaje mi się nawet, że poziom cukru trochę się podwyższył, ale to to dobrze, bo nie ma ryzyka, ze wystąpi nagły spadek cukru i jego późniejsze konsekwencje. Na razie wszystko idzie, jeżeli chodzi o cukrzyce, po mojej myśli.