Na imię mam Michał i mam 17 lat (już nie długo 17 hehe byle do kwietnia) cukrzyce mam od 3 tygodni (dokładniej od 27 grudnia 2004 r.) Najdziwniejsze jest to, że jakieś 2-4 tygodnie wcześniej miałem pobieraną krew i nic mi nie wykryto! Ale dobra opisze jak się to wszystko zaczęło...
27 Grudnia, czyli poniedziałek oglądam film obok mnie siedziała Mama i też go oglądała zrobiłem se jedną herbatę drugą i trzecią no i oczywiście do toalety za potrzebą :) Matka zdziwiona, co mi się tak pić chce a ja nic i spokojnie poszedłem do kuchni naładowałem cały talerz ciast, itp. (w końcu święta były no nie :) ) swoją drogą przez święta wypiłem chyba ze 12 napojów 2 litrowych i strasznie dużo jadłem (no, ale w końcu święta trzeba się obżerać prawda) no i znowu wróciłem do oglądania filmu zrobiłem kolejną herbatkę i oczywiście do toalety. Mama już nie wytrzymała pyta się, co mi jest a ja moi, że nic no pić mi się chce takie dziwne? Jako że mój Ojciec też ma jakąś tam cukrzyce, ( ale nie bierze insuliny tylko tabletki) wzięła Jego glukometr i wyszło…. 560 mg/% moja Mama jest położną tak, więc zadzwoniła do znajomej czy jechać od razu do szpitala czy może to tylko przejściowe…. Oczywiście do szpitala ech….
No nic pojechaliśmy a ja jeszcze zamotany deka nie wiedziałem zbytnio, o co w tym wszystkim chodzi…no i na jak długo będę chory… w szpitalu doktorek sprawdził jeszcze raz cukier mocz itp. No i wyszło cukrzyca na bank ja zdeczko załamany, bo po Mamie to tak wyglądało, że to straszna choroba… no i dobra doktorek powiedział, że tutaj nie mogę leżeć trzeba na odpowiedni szpital powiedzieli miej więcej jak tam dojechać podłączyli kroplówkę i papa! No a Mozę by tak karetka zawiozła? Nie trzeba? Samemu no dobra…. Wyruszyliśmy w trasę zanim dojechaliśmy to w rurce już pojawiła się krew no ciężko było w samochodzie trzymać tą kroplówkę do góry tak wiec nazbierało się krwi… godzina 23:40 zajechaliśmy wpuścili nas do szpitala zmienili kroplówkę pobrali krew podłączyli do pompy i koniec… nie spałem całą noc zastanawiałem się kurna, co to ta cukrzyca tak konkretniej… jak długo to się ma itp. Oczywiście w nocy przychodziła pielęgniarka i pobierała mi krew z palca. Na następny dzień odłączyli kroplówkę i pompę i przyjechała Mama przyszła do mnie Pani doktor no i się pytam, co to ta cukrzyca tak dokładniej? Bo mi się coś obiło, że nie można cukru jeść ( w moim rozumieniu cukru było tylko słodycze) nie wiedziałem, że wszystkie węglowodany… no dobra to już się tego dowiedziałem no i pytam się jak długo to będę miał? Całe życie…. I tu szok! Normalnie się załamałem P. doktor wszystko mi wytłumaczyła zaczęła mi tu nawijać o wymiennikach insulinie itp. Ja już nie mogłem tego słuchać zasadzie to nie słuchałem ciągle tylko słyszałem "całe życie", jako że P. doktor mądra kobita szybko zaczaiła, że nie słucham i powiedziała, że na dzisiaj już wystarczy, wpadła pielęgniarka pobrała krew insulina, jedzono no spoko jakoś dzień mi zleciał przyszła pora na kolejną nie przespaną noc byłem zły nie wiedziałem tylko, na kogo? Na Siebie? W pokoju byłem sam wiec miałem czas na rozmyślanie…
Ranek poranna insulina pobieranie krwi śniadanko i znowu rozmowa z P. Doktor dała mi książkę o cukrzycy dzień wcześniej wiec już coś wiedziałem spytałem się czy na sylwestra będę w szpitalu czy mogę wrócić do domu powiedziała, że to zależy ode mnie czy będę słuchał itp. No i zaczęło się szkolenie… już sam podawałem insulinę mierzyłem poziom cukru i wszystko, co potrzebne w ciągu 2 dni Pani doktor wyszkoliła mnie bardzo dobrze wiedziałem już wszystko, co miałem wiedzieć o tej chorobie, ale dalej byłem zły.. Dlaczego właśnie ja? Jednak musze się z tym pogodzić i jakoś daje se rady oczywiście na sylwestra dostałem przepustkę wróciłem do domu jednak nigdzie nie pojechałem na żadną dyskotekę bal itp. Siedziałem w domu to był mój najgorszy sylwester w całym życiu!
Teraz już jest dobrze jeszcze ustalam dawki żeby wszystko było ok. nie mam zbyt dużych wahań cukru od 90 do 180 staram się mieć taką normę, przy czym rzadko, kiedy mam wiece jak 150 mg% do szpitala wróciłem 2 stycznia pokazałem swój zeszycik i P. doktor powiedziała, że dobrze se radzę i nie musze leżeć w szpitalu Ufff, ale dobrze :). Powiem Wam ludzie, że moje życie zbytnio się nie zmieniło odkąd mam cukrzyce dalej chodzę na siłownie jem to, co lubię (no tylko nie w takich ilościach jak zawsze) chodzę na dyskoteki itp. Nie wiem jeszcze tylko jak to będzie ze szkołą i praktykami… jestem na zwolnieniu (złamany palec u nogi), ale wydaje mi się, że będzie nieźle moja Dawka insuliny to 4 jednostki porannej Humuliny N i 1 jednostka, Humalogu na 1WW na noc 4 Humuliny N, z czego te dawki zmniejszą się jeszcze szkołą praktyki będę bardziej aktywny tak, więc miej insuliny, bo się zbytnio cukier obniży.
Co mogę Wam powiedzieć… na początku wydaje się straszne nie powiem myślałem nawet po ki ch* ja żyje? Mam się kłóć do końca życia sprawdzać cukier jakaś dieta (zasadzie nie mam diety tylko WW się liczą) ale teraz nie wydaje mi się żeby była to taka straszna choroba fakt na całe życie..., ale wystarczy troszeczkę myśleć, co się je.. Robi.. I można żyć z Nią naprawdę nieźle ja daje rady może, dlatego że to dopiero początki, ale ponoć początek jest zawsze najgorszy… no nic będę kończyć i tak pewnie nikt tego do końca nie przeczyta:) mi by się pewnie tych wypocin czytać nie chciało:) tak wiec Pozdrowienia dla Was i trzymajcie się cieplutko
PS. Jak ktoś chce ze mną poklikać to zapraszam na www.djkwaku.t35.com E-Mail gg i co potrzebne wszystko jest na mojej stronie :)
kwaku16@tlen.pl