Przedstawiciele resortu zdrowia, środowiska diabetologów, kardiologów, edukatorów diabetologicznych i samych pacjentów rozmawiali o tym podczas zamkniętej debaty pt. "Zapobieganie powikłaniom cukrzycy - strategia leczenia i zmniejszenie ogólnych kosztów leczenia".
Konsultant w dziedzinie diabetologii województwa lubelskiego dr hab. Grzegorz Dzida przypomniał, że do klasycznych powikłań cukrzycy zalicza się np. utratę wzroku w wyniku retinopatii cukrzycowej czy uszkodzenie nerek i konieczność dializ z tego powodu. Należy tu również uszkodzenie nerwów, czyli tzw. neuropatia cukrzycowa, która objawia się m.in. zaburzeniami czucia i zwiększa ryzyko wystąpienia zespołu stopy cukrzycowej, będącego przyczyną amputacji nóg u 9 tys. Polaków rocznie.
- Musimy sobie jednak zdać sprawę, że pacjenci z cukrzycą umierają z powodu chorób układu krążenia, czyli np. zawałów serca lub niewydolności serca oraz udarów mózgu - zaznaczył diabetolog.
Kardiolog dr hab. Grzegorz Gajos z Kliniki Choroby Wieńcowej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego przyznał, że aż 80-90 proc. chorych na cukrzycę dozna jakiegoś powikłania ze strony układu sercowo-naczyniowego i większość umrze z tego powodu.
Dr Dzida zwrócił też uwagę na to, że leczenie powikłań cukrzycy jest bardzo kosztowne, a poza tym generują one ogromne koszty dla budżetu państwa - tzw. pośrednie i społeczne - związane z utratą zdolności chorych na cukrzycę do pracy, pobieraniem przez nich rent, konieczność rehabilitacji.
- Aby skutecznie zapobiegać powikłaniom cukrzycy trzeba już od chwili jej rozpoznania odpowiednio intensywnie leczyć pacjenta - wyjaśnił dr Dzida. Zaznaczył zarazem, że w Polsce aż połowa chorych na cukrzycę trafia do diabetologa, gdy zdążyły się rozwinąć poważne powikłania, a nierzadko chorobę rozpoznaje się, gdy pacjent jest przyjmowany do szpitala z powodu zawału serca, udaru mózgu czy niegojących się owrzodzeń stopy. |
W ocenie wiceministra zdrowia Igora Radziewicza-Winnickiego, aby zmienić tę sytuację konieczna jest poprawa wczesnego wykrywania cukrzycy przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (POZ).
- Mamy zapadalność (na cukrzycę) na poziomie średniej europejskiej, ale wykrywalność dość kiepską, bo jednak rozpoznawanie w POZ jest na dzień dzisiejszy dalekie od naszych oczekiwań - musimy to bezwzględnie zmienić - powiedział Radziewicz-Winnicki.
Przypomniał, że resort zdrowia planuje tak opłacać świadczenia zdrowotne, by premiować wczesne wykrywanie cukrzycy i dobrą profilaktykę. Poprawę wczesnej diagnostyki ma też przynieść uchwalona przez Sejm nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Umożliwia ona lekarzom pediatrom i internistom po zrobieniu specjalizacji otwieranie samodzielnych poradni POZ i podpisywanie umów z NFZ.
Konsultant krajowy w dziedzinie diabetologii prof. Krzysztof Strojek przypomniał, że w cukrzycy problemem nie jest jedynie podwyższony poziom cukru we krwi.
Diabetolog wyjaśnił, że do najważniejszych celów leczenia cukrzycy należy nie - oprócz normalizacji poziomu glukozy - również utrzymywanie w normie ciśnienia tętniczego, poziomu lipidów oraz masy ciała. - Taki sposób leczenia zapobiega poważnym powikłaniom cukrzycy - podkreślił.
Dr Gajos zwrócił uwagę, że u chorych na cukrzycę poważny problem stanowi otyłość. Cierpi na nią większość pacjentów z cukrzycą typu 2. Kardiolog przypomniał, że otyłość jest zarówno czynnikiem ryzyka rozwoju tej postaci cukrzycy, ale też zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia u chorego powikłań sercowo naczyniowych. - Samo leczenie cukrzycy może nasilać problem otyłości, co dodatkowo może pogarszać sytuację pacjenta - podkreślił kardiolog. Jest to związane zarówno ze stosowaniem insuliny, jak i większości starych leków doustnych. |
Eksperci i pacjenci podkreślali, że nowe leki przeciwcukrzycowe z grupy tzw. inkretynowych nie powodują tycia, a część z nich - tzw. analogi GLP-1 wręcz sprzyjają chudnięciu. Dr Dzida przypomniał, że są one refundowane pacjentom na różnych zasadach w większości krajów Unii Europejskiej, ale nie w Polsce.
Odnosząc się do tego problemu Radziewicz-Winnicki zaznaczył, że obejmując jakiś lek refundacją resort zdrowia opiera się na analizach farmakoekonomicznych. - Żeby jakiś lek refundować musimy wykazać, że ma on istotną przewagę nad terapią, którą już dysponujemy - wyjaśnił.
Dodał, że jeden z tych leków, który obecnie jest w procesie refundacyjnym, rzeczywiście powoduje pewną redukcję masy ciała i ma przewagę nad innymi lekami w wybranej grupie pacjentów - z otyłością, po nieskuteczności leczenia innymi lekami.
Zaznaczył, że leki inkretynowe są znacznie droższe niż leki stosowane obecnie w leczeniu cukrzycy, dlatego warunkiem ich refundacji będzie porozumienie się z producentami odnośnie dostosowania kosztów tych terapii do realnych możliwości naszego systemu.
(PAP)