Witam wszystkich,
Jestem wesołą 23-latką. Mam na imię Ewa, jestem z Warszawy. Na cukrzyce choruję od 14 lat. Muszę wam powiedzieć, że najgorsze było dla mnie 8 lat choroby - tyle czasu potrzebowałam na pogodzenie się z tym, że mam cukrzycę. Kiedy po wakacjach wróciłam do domu, moja mama mnie nie poznała, powiedziała dosłownie: "Gdzie jest druga połówka Ciebie?" Strasznie dużo piłam, często oddawałam mocz, bardzo wychudłam. Początek 4 klasy. Nowa szkoła, nowi nauczyciele i znajomi, a mnie ciągle chce się pić i siku, nic mnie nie interesuje. Po dwóch tygodniach wyładowałam w szpitalu, przy ulicy Litewskiej. Trafiłam pod opiekę bardzo miłej pani doktor, która szybciutko mnie wyprowadziła na prostą. Wszystko było bardzo dobrze, wyniki jak marzenie. Ale po jakimś czasie, dokładnie po remisji, miałam większe zapotrzebowanie na insulinę, więcej zastrzyków. W końcu którejś nocy poczułam straszny ból brzucha. Moi rodzice nie wiedzieli co się dzieje. Zawieźli mnie do szpitala na Działdowską, gdzie również trafiłam pod bardzo dobrą opiekę. Znowu szybko stanęłam na nogi. Po pobycie w szpitalu wszystko układało się bardzo dobrze. Dobre wyniki, samopoczucie - wszystko oki. Oczywiście do pewnego czasu. Znajomi moich rodziców powiedzieli, że nigdzie nie będzie mi tak dobrze jak w Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie pomogą nam się dostać. Czyli znowu zmiana lekarza. Niestety, tam gdzie miałam mieć dobrą opiekę, było coraz gorzej. W końcu będąc pełnoletnią osobą trafiłam pod opiekę pana prof. Tatonia i tu się zaczął tzw. "meksyk". Gdybym została u niego z jeszcze dwa miesiące dłużej, to przykro to stwierdzić, ale nie wiem czy byłoby coś jeszcze do leczenia u mnie. Wiem że nie powinnam zwalać wszystkiego na lekarzy. Moja cukrzyca należy do naprawdę trudnych. Ale z własnego doświadczenia wiem, że dobry lekarz to bardzo ważna pomoc w leczeniu naszej choroby. Teraźniejsza pani doktor, która mnie prowadzi to złota kobieta i życzę wszystkim, aby trafili tak samo jak ja. Jestem właśnie w trakcie przejścia na pompę insulinową (dokładnie w trakcie szkolenia), na którą namówiła mnie moja przyjaciółka - pani doktor. Chciałam Wam wszystkim powiedzieć, że cukrzyca to naprawdę choroba z którą musimy nauczyć się żyć w zgodzie, przynajmniej dlatego, aby dobrze się czuć. Ja mam już początki retinopatii i neuropatii, i mam nadzieję że z Bożą pomocą uda mi się to wszystko przezwyciężyć. Aha, jeszcze dobra rada na przyszłość - jeżeli wiecie, że macie dobrego lekarza prowadzącego, to nie dajcie się namówić na żadne zmiany. Ja postąpiłam inaczej i później na tym cierpiałam. Nie ma sensu abym wypisywała, co dokładnie przechodziłam, ale niektóre sceny były nieciekawe i przerażające. Mogę Wam tylko jedno powiedzieć, że spotkała mnie ostanio bardzo przyjemna rzecz, mianowicie w szkoleniu dotyczącym pompy, jakby główny udział brała moja pani doktor z Działdowskiej. To było bardzo miłe spotkać ją po tylu latach.
Pozdrawiam wszystkie "cukiereczki" na tym świecie.
Ewa>