To było dawno chyba sto lat temu
Kiedy trudno mi było i nie po naszemu
Przyznać się, że moja choróbka
Jest taka słodka jak wódka miodówka.
Lecz gdy zdobyłam się na odwagę
Chciano mnie strącić za tę zniewagę
Nie oszczędzano mi tej rozkoszy
I wysłano mnie na długie wczasy
Teraz spokojnie siedzę na stołku
I nie pozwolę sobie mówić "pachołku"
Zbieram do kupy rozlane mleko
Mierze i ważę to, co odeszło daleko
A przyszło to co mi się przyśniło
I jest mi miło.
Bo teraz jestem w innym znana kolorze
I bardziej przez siebie akceptowanym wzorze
A strach odwrócił swe oblicze
I poszedł zaśmiecać inne ulice.
Słodycz i czar we mnie została
i uśmiechu buzia cała.
Litości i współczucia teraz nie potrzebuję,
Bo sama ze sobą się dobrze czuję
A ponieważ jestem uparta
Czekam aż się w drugą stronę odwróci moja karta.
Marysia