Jeszcze wczoraj z rozkoszą kąpałabym się w morzu,
A tu już dzisiaj trzeba włożyć ciepły, mocny kożuch.
I przez śniegi i pod wiatry iść do przodu życia,
Nie wiedząc jak wiele mam jeszcze do przebycia.
Jak wiele dróg przede mną prostych, nie odkrytych,
Jak wiele dni słonecznych chmurą nie przykrytych.
Nie znając mego jutra, móc chadzać każdą drogą,
Tak ważną w przyszłym życiu, nieznaną dla nikogo.
I idąc tak przez zawieruchę po mym świecie małym,
Zrozumiałam, ze nie można być w pełni doskonałym.
Szłam przez drogi kręte, czasem trochę prostsze,
Lecz i wtedy nie mogłam pewnych rzeczy dostrzec.
W tym właśnie momencie sobie uświadomiłam,
Jak wiele błędów w życiu popełniłam.
W życiu, które okazało się kruchsze niż myślałam,
I o które teraz po raz pierwszy naprawdę się bałam.
Nie patrząc wstecz szłam dalej, do przodu
Nim spostrzegłam-stałam na kruchej tafli lodu.
Lecz tylko spokój, rozwaga i opanowanie
Pomogło przetrwać, najgorsze było czekanie.
Czy ów lód pęknie?
Czy mnie pogrąży?
A może uda mi się przed nim zdążyć?
Tak bardzo chciałabym uciec, zniknąć za zakrętem
I sprawić by ten koszmar był jedynie momentem.
Czy ten strach i bezradność pójdzie w zapomnienie?
Niestety on powraca
- stał się przeznaczeniem...
Anna