Kiedyś, dawno, dawno temu należałem do ludzi aktywnych sportowo. Dużo pływałem, rower, góry itd. Od kilku lat moje życie, dorosłe życie trochę się zmieniło. Dom, praca, dom, praca. Sport i aktywny wypoczynek... ograniczony do minimum. Zostały spacery z dziećmi i dźwiganie ciężarów... czyli maluchów, którzy teraz razem już ważą z 35 kilo. Kiedyś śmiałem się, że to taka moją mała prywatna siłownia. Zaczynasz od trzech kilo i dokładasz z czasem kolejne ciężarki. Gdy jeden miał już z 15 kilo to żeby ciekawiej doszedł drugi ciężarek znowu 3,5 kilo.
Ale została nadzieja i dobre chęci. Od dwóch miesięcy wybieram się na basen. Kiedyś miałem taki zwyczaj, że co wtorek wraz z kumplem jechaliśmy na basen na 21:00. Wybieramy więc się aby reaktywować tą starą tradycje. Ale zawsze coś wypadnie. Najbliżej wyjazdy byłem tydzień temu, to znaczy w drzwiach, ale okazało się, że od miesiąca basen jest w remoncie i na dobrych chęciach się skończyło.
Wczoraj było równie blisko tylko, że jak wróciłem do domu to już była 21:00 i było po przysłowiowych ptakach. Jak widać walczę ze sobą żeby w końcu coś z sobą zrobić tym bardzie jak czytam, że cukrzyk powinien uprawiać sport, powinien być aktywny. Głupio mi i wstyd gdy czytam jacy to aktywni są ludzie na forum, jak korygują insulinę, jak przeliczają WW aby podczas wysiłku być gotów.
Ale przyjdzie taki czas, że spełnię swoje marzenia, stanę się sportowcem. Na razie nie pale, rzuciłem tuż po informacji, że jestem chory, chodź tu też szczerze mówiąc trzeba walki żeby wytrzymać. Może to taki mój sport, walka z pokusami. W końcu jest ich sporo: papierosy, piwko, koniaczek, ciasteczko, pączek i pizza, big mac, stres. Walka na kilku frontach, mówią, że walka o moje życie. Ciekawe czy ci ludzie, którzy to mówią spróbowali sobie odmówić tylu przyjemności naraz.
Cukrzykiem jestem od pół roku, uczę się nim być od pół roku. Cukrzyca wyrównana, czasem z większa pokusą cukier skoczy powyżej 200 ale to rzadkość, na ogół 80-170. Mam dobrego lekarza, od samego początku prowadzi mnie, taka mam nadzieje, są pozytywne wyniki leczenie. Najbardziej boję się o dzieci, bo nikt nie wiem w jakim stopniu jest do choroba dziedziczna. U mnie w rodzinie są lub byli cukrzycy. Ale to już życie pokaże. Trzeba czekać i modlić się o to, żeby dzieci były zdrowe i nigdy nie zachorowały. Bo z cukrzycą można żyć, ale dobrze żeby miał ją ktoś inny niż ty i twoja rodzina.
Roman
(dane do wiadomości Redakcji)