Witam,
Moja historia z cukrzycą rozpoczęła się w styczniu ubiegłego roku... Bardzo długo źle się czułam, ale badania zrobiłam w zupełnie innym celu. Początkowo badania były idealne, przez przypadek skierowano mnie na badania poziomu cukru... Pytania o cukrzycę w rodzinie itp. Pytania standardowe...
Kwestię badań przyjęłam bardzo spokojnie, wszyscy wokół powtarzali, że wszystko będzie OK. Ja natomiast twierdziłam, że nawet jeżeli okaże się, że jestem chora to będę miała "przyjaciela" do końca życia :) Nadszedł dzień badań. Pierwszy wynik 298 kolejny 240, dwa tygodnie w szpitalu. Historia chyba jak u każdego...
Na początku byłam pełna optymizmu, chciałam jak najwięcej wiedzieć jak sobie poradzić. Po wyjściu ze szpitala starałam się mieć jak najlepsze wyniki. Zaczęły się wizyty kontrolne u diabetologa. Badania idealne... Wychodziłam z gabinetu bardzo szczęśliwa, ze łzami szczęścia w oczach i jeszcze większym zapałem do walki z chorobą.
Nie wiem kiedy zabrakło mi tego zapału, tej chęci do walki. Od jakiegoś czasu wyniki okropne, jem dużo słodyczy, zapominam o insulinie bądź nawet kiedy pamiętam to jej nie biorę... Nie wiem dlaczego tak się stało. Nie potrafię sobie tego racjonalnie wytłumaczyć. Najgorsze jest to że nie mam z kim o tym porozmawiać... Najbliższych nie chcę martwić, bo mimo tego że przeżyli to gorzej ode mnie to wiedzieli jaka jestem silna i dzielna, jak sobie super radzę.
Codziennie powtarzam sobie, że od jutra wszystko się zmieni, że znowu zacznę walczyć ale niestety nie wychodzi :(
Najgorsze jest to, że zawsze gdy czytałam Wasze opowiadania zastanawiałam się dlaczego wszyscy tak ciężko to przechodzą. Przecież wystarczy trochę chęci i optymizmu i damy radę aż w rezultacie sama wpadłam w dołek...
Mam nadzieję, że następne moje opowiadanie będzie weselsze i będę mogła powiedzieć, że dałam radę i znowu wszystko jest OK.
Cukierki trzymajcie się ciepło,
Marta