Jesteśmy zwykłą rodziną. Mieszkamy w Toruniu. Najpierw urodziła się Ewa. Urodzenie chorego dziecka było dla nas wielkim szokiem. Nie było łatwo, ale daliśmy radę. Długo jednak nie mieliśmy odwagi zdecydować się na kolejne dziecko. Przyszedł jednak czas, że coraz bardziej za tym tęskniliśmy. No i w 2005 roku pojawił się Franek. Bez rączki. Dlaczego? Płakałam przez miesiąc. A on się śmiał. Uwielbia to robić do dziś. Jasiu jest najmłodszy. Najtrudniejszy. Miał być nagrodą, wyzwoleniem, radością posiadania zdrowego dziecka. Jest radością. Kochamy go bardzo, ale to wyzwanie, z którym sami nie damy już sobie rady - pisze Agnieszka, mama dzieci. Dzisiaj prosimy Was o wsparcie zbiórki na dalsze leczenie dzieci.
Franek był upragnionym dzieckiem, drugim w rodzinie. Rodzice długo zwlekali z decyzją, ponieważ późne zdiagnozowanie choroby genetycznej (galaktozemii) pierworodnej Ewy i nieodpowiednie postępowanie medyczne w pierwszych tygodniach jej życia doprowadziły do niepełnosprawności dziewczynki. Miłość wzięła górę i szczęście, wielkie szczęście... Na świat przychodzi Franciszek. Rodzice żyli w przekonaniu, że teraz urodzi się zdrowe dziecko. Wszystkie wykonane w ciąży badania dawały prawidłowe wyniki... Chłopczyk urodził się bez prawego przedramienia. Szok, ból, płacz matki przez miesiąc i zadawane pytanie "dlaczego". A ON tylko się uśmiechał. Od początku dzielny, radosny pełen dystansu do swojego kalectwa. Wspaniały chłopiec, który uczy nas dorosłych, jak się nie poddawać, jak czerpać radość z każdej chwili, z każdego dnia.
Rodzina absolutnie nie przygotowana na kolejną chorobę dziecka . Rozpoczyna się codzienny trud. Zaczynają się piętrzyć problemy. Żaden żłobek nie chce przyjąć Franusia. W odpowiedzi rodzice słyszą słowa kolejnych dyrektorów, że ich dziecko nie kwalifikuje się do placówki: "bo nie ma rączki". Opiekunki się nie sprawdzają. Dzieckiem zajmuje się mama, która rezygnuje z pracy. Walka rodziców o godne życie ich dziecka trwa. Po dwóch latach rodzice Franka podejmują próbę protezowania. Robią to w Finlandii, całkowicie prywatnie. Ale to nie ma znaczenia, przecież najważniejszy jest Franek. Do dziś ze wzruszeniem mama Agnieszka opowiada, jak ten mały, dwuletni wówczas chłopiec z ogromną cierpliwością poddawał się wszelkim badaniom, wyciągał lewą rączkę i prawy kikut do zmierzenia. Tak bardzo pragnął być taki jak wszystkie dzieci. (...)
Franek ma też cukrzycę typu 1
Los nie jest jednak dla Franka łaskawy. W drugiej klasie Franuś chudnie, źle wygląda. Długi pobyt w szpitalu, liczne badania nie pozostawiają żadnych złudzeń - cukrzyca typu 1. Ile jeszcze wytrzyma ten mały chłopiec? Wiele... Silna więź z rodziną pozwala mu przetrwać najcięższe chwile w szpitalu. Chłopiec jest bardzo zmęczony badaniami, tęskni za bliskimi i kolegami. Wraca do szkoły z takim samym zapałem do poznawania świata jak dotychczas. I znowu ten dystans do choroby, którego mógłby się uczyć od niego niejeden dorosły. Uśmiechnięty zabiera się za nadrabianie zaległości, ale największą radość sprawia mu powrót do normalności, rozmów i zabaw z kolegami. O swojej chorobie wie bardzo dużo. Jest bardzo odpowiedzialnym pacjentem. Zaczyna uczyć się swojego organizmu i odpowiednio reagować na jego sygnały.To tylko część historii tej rodziny. Poznaj ją całą na www.trojedzieci.org.
Zwykła rodzina, zwykli rodzice. Ich wielka miłość do dzieci, mądrość, ogromna wrażliwość budzi podziw i zawsze ogromnie porusza. Rodzice chłopca Agnieszka i Tomasz długo próbowali radzić sobie sami. Dziś jednak wiedząc, że nie ma innego wyjścia, proszą o pomoc Ciebie. Jest przecież jeszcze ostatni, najmłodszy spośród rodzeństwa Jaś. Tylko specjalistyczne leczenie i rehabilitacja przynosi nadzieję, że będzie coraz silniejszy, odporniejszy, że będzie żył...
Drogi Darczyńco, to Ty dajesz im nadzieję każdego dnia. To dzięki Tobie świat ma cieplejsze barwy. To Ty przyczyniasz się do tego, że te dzieci uśmiechają się, bawią, uczą, żyją. Gorąco zachęcamy do wsparcia!
Więcej o historii rodziny znajdziesz na Facebooku www.facebook.com/TrojeDzieciOrg/